Wesoła zupa szczawiowa
- Recently I've had... very... very little time for the internet. As you've probably noticed... I'm almost like dead here. Guhh... Paradoxically now everythins should change. But... Damn, okay. More update in english soon. Lessons start early tomorrow... - u__u
... A kiedy już nic nie woła, nie popędza, nie wygania, nie prosi, nie wnosi, nie wynosi, nie zagaduje i nie psuje, kiedy wreszcie mogę poświęcić upragnioną chwilę tej zaniedbanej małej rzeczywistości, nadrobić chociaż część na wpół zapomnianych, na wpół odłożonych spraw, odezwać się, zamienić z Wami kilka słów... Siedzę przed pustym polem i bezmyślnie wpatruję w mrygającą kreseczkę z nadzieją, że może w końcu wpadnie w zakłopotanie i coś sama z siebie wypluje.
Jak dotąd nie wychodzi.
Bah.
Kiedyś to się siadało i z miejsca cięgiem pisało pamiętnik w formie trzymilowej epopei. Tak sobie, o niczym. Kiedy tylko miało się potrzebę wytrzepania nadmiaru paprochów z głowy... czyli co drugi dzień :I
Teraz wszystko trzeszczy i jęczy. Każde słowo musi zostać rozważone, zważone i rozpatrzone, z każdej perspektywy i wedle każdego kryterium. Bardzo się ostatnio dużo tych wszystkich czynników narobiło... Żeby tylko przypadkiem nie wyjść na idiotę, hipokrytę, dramamakera, emo, szczyla, kłąmcę, czy innego trujdupę. To takie męczące. A kiedyś tak nie było i się żyło.
Ehheh, cóż. Na usprawiedliwienie całego powyższego bezsensu napomnę, że istotą Polaka narzekanie c: A teraz, kreseczko, przestań mrygać i produkuj już do rzeczy.
W sumie, proponuję się przez cały ten narastający padół egoizmu przeczołgać i wyjść gdzieś niżej. Może tam pojawi się coś bardziej interesującego.Kończąc zaczynanie: Co prawdopodobnie zostało przez niektórych zaobserwowane, przez ostatni tydzień nie było mnie bardziej niż zwykle. Powodem klasyczego i oklepanego braku cholernego czasu. Przepraszam... że nawet po ludzku skontaktować się ze mną nie da...
..
.....
No.
Tymczasem, zapach mgły wrześniowej znów przyniósł z frontu wieści. Rozpoczął się marsz. Marsz na bitwę ostateczną i decydującą. Nad głową już krąży nieznośna świadomość, że to tylko jedna z wielu wojen, skończy się - przyjdzie nowa, gorsza, cięższa... Ale, ale, poszło precz! Niech nie kracze! Teraz najważniejsze patrzeć pod nogi i pilnować, żeby się nie połamały. Dalej, bracia żołnierze!
Ahh, ahh, ahh. Sprawa wagi znacznie większej, z innej beczki. Mam pytanie, być może znajdą się tu osoby mogące na nie odpowiedzieć...
Do jakiego stopnia operacja może przywrócić wzrok psu z zaćmą? Gdy źrenice są już całkiem białe, a pies wydaje się reagować tylko na zmiany natężenia światła... Ktoś spotkał się z podobną sytuacją? Znajdę małą mamy. Domu będzie szukał, swoją drogą... Ale najpierw musimy wybadać, czy można coś na tą czarnobylską ślepotę poradzić.
Tasiemiec powstaje. Dobra... Będę kończyć. Ale miałam jeszcze zaprosić wszystkich na ognisko. Tutaj, pod powyższą pisaniną. Ktoś niedawno napisał bardzo ładny, szczery żurnal. Zarówno treść jego, jak i niektórych pod nim komentarzy zapałała niezwykłą mocą dygresyjno-natychającą i pojawiła się myśl. Jako, iż narzekać lubi każdy, czy to na głos, czy w środku, czy ma ku temu znaczące powody, czy też nie... A podobne zachowania w standardowych sytuacjach bywają nie na miejscu...
Jeżeli ktoś poczuje się przez to lepiej, kogoś to bawi, komuś się nudzi - Niech dorzuci chrustu do ognia! Niech leje się egoizm, niech sypie hejt. Tak się będzie hajcować! C:
Niniejszym wydaję oficjalną permisję na narzekanie, mędzenie i żalenie się pod tym żurnalem.
images37.fotosik.pl/1753/4c7a6…Let's party!
... I tak właśnie, drogie dzieci, Brania manifestuje swoją głupotę.